Informujemy, że na tej stronie stosujemy pliki cookies (tzw. ciasteczka). Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Jeśli chcą Państwo zmienić tę opcję, należy zmienić ustawienia przeglądarki dotyczące przechowywania i uzyskiwania dostępu do plików cookies w Państwa komputerze. Rozumiem komunikat.

Kliknij tu aby zamknąć powiadomienie.

Kultura

dodane 17.10.2014

Nowy impuls dla teatru...

[Region, Będzin]

 

 

Z Gabrielem Gietzky'm, nowym dyrektorem Teatru Dzieci Zagłębia im. Jana Dormana, rozmawia Maja Żukowska



Każda zmiana okupiona jest obawą. Tym razem nie było inaczej. Kiedy mieszkańcy Zagłębia dowiedzieli się, że dyrektor Wiktorowicz odchodzi i zastąpi go, dotąd im nieznany, młody aktor i reżyser, pojawiało się podstawowe pytanie: Kim jest Gabriel Gietzky? Jakie zmiany wprowadzi?


Nie wiedziałem, że jestem taki straszny i że mieszkańcy boją się mnie... (śmiech). Rozumiem, że widok z okna teatru może skłaniać do tego typu skojarzeń (cmentarz vis a vis teatru: dop. red.). Muszę niestety rozczarować będzinian, że strasznie raczej nie będzie, chociaż nigdy nic nie wiadomo... Mam wrażenie, że jestem do szpiku kości człowiekiem teatru. Żyję w nim od mniej więcej dwudziestu pięciu lat i wrosłem weń, stał się moją drugą skórą. A jeśli chodzi o zmiany, wydaje mi się, że jeśli nie są trzęsieniem ziemi, to zazwyczaj robią dobrze w teatrze. Pojawia się dzięki nim swego rodzaju nowy oddech, który biorą instytucje kultury - haust rześkiego powietrza. I oby nam tej świeżości starczyło na jak najdłużej. Ostatnio rozmawiałem z długoletnim dyrektorem teatru, który przyznał, że najwięcej energii kosztuje go, żeby dawać samemu sobie impulsy, aby inspirować swoich pracowników, „ukreatywniać” ich - że pozwolę sobie na taki „słowotwór”. Mam nadzieję, że wystarczy mi energii, pomysłów i otwartości na kilka lat, a będziński teatr dzięki temu będzie ważną placówką w mieście, regionie i w kraju. Sądzę, że dlatego właśnie wygrałem konkurs. Komisja uznała, że jestem człowiekiem, który może dać nowy impuls temu właśnie teatrowi.



Ten impuls przynosi już rezultaty?


Zaczęliśmy malowanie foyer, które wymagało odnowienia. Udało się to dzięki naszemu dobroczyńcy, firmie Platforma, która nas „przytuliła” i podarowała farbę. Ponadto szukamy darczyńcy, który wsparłby zakup wykładziny, także na foyer, gdyż jest ona w stanie krytyczno - agonalnym. Zaczęliśmy dzięki wsparciu miasta drukować nasze miesięczne repertuary, które nie były drukowane do tej pory, po to, aby mieszkańcy miasta na bieżąco wiedzieli, co i kiedy dzieje się w naszym teatrze. Jak na kilka tygodni może to niewiele, ale zawsze coś. Ponadto na razie chcę porozglądać się i przyjrzeć szczegółowo sytuacji, w jakiej teatr się znajduje. Chciałbym, aby decyzje które planuję, a które będę w przyszłości podejmował, nikogo nie skrzywdziły, nie wywróciły do góry nogami niczego, co funkcjonuje świetnie, ale równocześnie zamierzam uzyskać ten podstawowy cel, jakim jest pchnięcie teatru w nowym kierunku. Oczywiście już planujemy przyszły rok. W dotychczasowej działalności repertuarowej nic się nie zmienia, gramy prawie każdego dnia od poniedziałku do soboty. Ponieważ jedyna premiera zaplanowana na ten rok odbyła się w czerwcu, plan ten został już zrealizowany. W tej chwili natomiast zaczynamy planowanie dotyczące premier przyszłych. Właściwie zastanawiam się, czy zdradzać te nasze zamiary... ale może uchylę rąbka tajemnicy. Napisaliśmy już dwa projekty, na których dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego liczymy. Jeden dotyczy spuścizny artystycznej Jana Dormana i Tadeusza Kantora, której porównawczym przypomnieniem chcielibyśmy się zająć, jako że obaj twórcy mają wspólne korzenie w krakowskim środowisku teatru „Cricot”, a niewątpliwie najważniejszą postacią TDZ jest nasz patron. Zobaczymy, jak nowa minister przychyli się do tego pomysłu. Drugi projekt jest projektem edukacyjnym i tutaj będziemy przeprofilowywać część naszej działalności, a właściwie otwierać nowy rozdział w naszej pracy. Planujemy projekt społeczny, do którego szukamy w tej chwili partnerów, rozmawiamy i zajmujemy się konceptualizacją oraz logistyką. Nazywa się to na razie roboczo „Wykluczeni z dzieciństwa” albo „Lęki współczesności w świecie dziecka”. Projekt ten będzie skierowany wprost do dzieciaków i młodzieży, do przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Chcemy w nim poprzez teatr uczyć rozmawiania o różnych problemach, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że o ile dorosłym bardzo ciężko jest we własnym gronie rozmawiać o trudnych sprawach, to tym bardziej jest to nieosiągalne dla dzieci, czy młodych ludzi, przede wszystkim dlatego, że nie posiadają narzędzi. My chcielibyśmy im te narzędzia dać, czy raczej podpowiedzieć. Teatr jest w tym wypadku wspaniałym medium, bo z jednej strony możemy propagować ideę samego teatru, a przy tym dawać narzędzia, uświadamiać, że młodszy, czy młody człowiek nie jest pozbawiony możliwości wyratowania się z sytuacji opresyjnej. Planujemy wstępnie roczny projekt i chcemy go kontynuować w następnych latach. Polegałby on na tym, aby za pomocą małych form teatralnych inicjować, czy inspirować rozmowy z dziećmi i z młodzieżą o alkoholizmie, narkomanii, wykluczeniach religijnych, rasowych, czy przemocy. Mamy wstępną deklarację Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego o współpracy merytorycznej; chcemy zaangażować psychologów, policję, pedagogów do tego, żeby pomogli nam uświadamiać młodym ludziom, że nie są osamotnieni i że mają możliwości znalezienia dla siebie rozwiązania w zetknięciu z jakimś problemem. Moim zamiarem jest, aby cały projekt zakończył się mini festiwalem. Chciałbym, aby nasz teatr był bardziej wyprofilowany właśnie na tego typu działalność. Piszemy projekty, szukamy dofinansowania… Jestem pełen optymizmu. Z różnych wstępnych rozmów wynika, że jest zapotrzebowanie na taką właśnie rolę i funkcję teatru. W związku z tym już 22 października zapraszam na wstępne spotkanie w teatrze, na którym będziemy omawiać także ten temat. Jak już mówiłem - ruszamy z kopyta. Próbujemy odświeżyć wszystko organizacyjnie, merytorycznie, ale i też artystycznie.



Czyli zaczyna Pan od zmiany wizerunku teatru?


To także. Właśnie jestem po rozmowie z Rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, panem Grzegorzem Hańderkiem. I mam wstępny, bardzo serdeczny i otwarty akces pana rektora. Wspólnie z panem Dawidem Korzekwą z katedry projektowania graficznego wesprą graficznie naszą stronę internetową, odnowią druki, pomogą przy plakatach, programach i całej plastycznej oprawie teatru. Będziemy zatem odświeżać też nasz wizerunek medialny.



Rola dyrektora jest Pana debiutem. Aczkolwiek wiadomo, że na swojej drodze zawodowej spotykał Pan wielu dyrektorów. Kto jest Pana wzorem w tej dziedzinie?

Osobą, z którą czułem się energetycznie najbardziej związany, choć nie mogę nazwać tego więzią duchową, ponieważ łączyła nas relacja niezwykle służbowa, była pani Krystyna Meissner. Zrobiłem we Wrocławskim Teatrze Współczesnym za jej dyrekcji kilka realizacji i wydaje mi się, że styl prowadzenia przez nią tego teatru był niezwykły, oczywiście w sensie pozytywnym. Wydaje mi się, że udawało jej się godzić umiejętności menedżerskie z wyrafinowaniem artystycznym, potrafiła połączyć sceniczne peregrynacje, które cechowała pewna odwaga w eksperymentowaniu – a to, jak wiadomo czasami po prostu może się nie powieść - z pewną klasycznością repertuarową, ze świadomością tradycji, z której wyrasta teatr. Jest też oczywiście kilka innych nazwisk dyrektorskich, do których odwołuję się wewnętrznie w trakcie podejmowania decyzji i planowania. Ponadto jednak wierzę w ducha Jana Dormana, który - mam nadzieję - czuwa nad swoim teatrem i zarazem nad nami, oraz - w nurcie społecznym - liczę, że z zaświatów wspierał mnie będzie Zygmunt Hübner.

Czy oprócz społecznych projektów i kontynuacji tego, co dobrze funkcjonuje w teatrze, przewiduje Pan jakieś nowości na deskach będzińskiego teatru?


Jestem już po wstępnej, ale dość wiążącej rozmowie z Witoldem Jurewiczem, wspaniałym człowiekiem i artystą wykładającym na Akademii Muzycznej w Łodzi. Jest jednym z najbardziej znanych i renomowanych ruchowców, współpracuje z wieloma teatrami z całej Polski. Zaprosiłem go do zrobienia „Kopciuszka” i zgodził się. Chciałbym, aby Witold tę tradycyjną i znaną historię ubrał w jakąś intertekstualną formę ruchową. Jestem pewien, że z jego energią i wyobraźnią to się powiedzie. Znam jego prace sceniczne, zawsze mnie zachwycały i inspirowały. Ponadto Witold fantastycznie wręcz współpracuje z zespołami aktorskimi. Ma niezwykłą energię, którą wprowadza do teatru, przy czym jest piekielnie pracowity, w związku z tym - w pozytywnym sensie - potwornie goni aktorów do pracy. Jak zazwyczaj się potem okazuje - aktorzy są zachwyceni, kiedy on ich „przeczołga” po scenie z lewej kulisy w prawą i z powrotem. To co również mam wstępnie omówione, to współpraca z dyrygentem i chórem nad operą. To jest jedyna opera dziecięca, jaką napisał Krzysztof Penderecki w początkowej fazie swojej twórczości. Zatytułowana jest „Najdzielniejszy z rycerzy”. Wspaniały utwór, przepiękny, liryczny i niezwykle wyrafinowany. Libretto do niego napisała Ewa Szelburg-Zarembina. Chciałbym, aby zrealizowali tę operę twórcy wyjątkowi, i takich namawiam do współpracy. Jeśli wszystko się powiedzie, to dyrygował będzie Przemysław Fiugajski, dyrygent Warszawskiej Opery Kameralnej, scenografię stworzy prawdopodobnie Justyna Łagowska, jedna z wybitniejszych polskich współczesnych scenografek, a nad całością będzie czuwał Michał Chorosiński wraz z Przemysławem Pawlickim. Jestem równocześnie po rozmowie z dyrektorką Szkoły Muzycznej w Będzinie, której chór dziecięcy weźmie udział w naszym przedsięwzięciu, a w tej chwili poszukujemy wśród emerytów oraz studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku zawodowych muzyków, którzy mogliby wejść w skład dwunastoosobowej orkiestry. Chętni niezrzeszeni również mogą się do nas zgłaszać. Ten spektakl w założeniu ma charakter projektu społecznego i jest pewnym otwarciem na pomysły, które mam. Chodzi w nim o integracje międzyśrodowiskowe i aktywizację właśnie z jednej strony emerytów, ale również o wprowadzanie dzieci w świat teatru i zarażanie nim. W zasadzie wszystkie spektakle w teatrze są spektaklami muzycznymi, bo muzyka jest bardzo istotnym elementem w każdym z nich. Ufam, że zrobienie takiej mini opery będzie odpowiadało wyobraźni dziecka, a przede wszystkim, że nazwiska autorów i twórców gwarantują najwyższe standardy artystyczne. Chciałbym, aby ta opera była stylistycznym, estetycznym, ideologicznym i jakościowym stemplem.



Czy będzie też miejsce dla widza dorosłego? Czy raczej rozwijać Pan będzie zapoczątkowaną przez dyrektora Wiktorowicza „Baby scenę”?


Będzie i to, i to. Na pewno „Baby scena” zostaje, jest wspaniała, a spektakle grane w ramach tego projektu są niezwykle piękne i fantazyjne! Niezmiernie się podobają, więc absolutnie będziemy kontynuować premiery dla najmłodszych. Na razie te spektakle, które są już zrealizowane, nie są jeszcze, jak to się mówi w naszym slangu, „wygrane”, więc na ten sezon nie planuję niczego nowego na „Baby scenę”. Ale na pewno w przyszłym sezonie będzie kontynuacja i pojawi się jakaś nowa premiera. Natomiast dorosły widz, w okolicach 70-lecia pierwszej premiery zrobionej przez Jana Dormana w tym teatrze, czyli 22 grudnia 2015 roku, będzie mógł liczyć na nową scenę dla dorosłych. Będzie to się nazywało „Teatr po zmierzchu” - przynajmniej na razie roboczo w ten sposób planujemy. Zaproponowaliśmy na premierę „Bajki dla dorosłych” Marii Czubaszek. Jestem po rozmowie z panią Marią i ona zapaliła się do tego pomysłu. „Bajki dla dorosłych” to były skecze emitowane po wiadomościach, autorką tych bajek była pani Maria. Mamy nadzieję, że wybór takiego spektaklu idealnie wpisze się właśnie w teatr dziecięcy.



Wróć Archiwum działu

Alert

 

Jesteś świadkiem ważnego wydarzenia?
Urzędnicza bezmyślność dobrowadza Cię do szału?
Wiesz o czymś, co może zainteresować media?

 

Napisz do "Wiadomości Zagłębia": redakcja@wiadomoscizaglebia.pl

KONKURSY

 

PRACA

 

 

 

 

Adres redakcji:

"Wiadomości Zagłębia"
ul. Kilińskiego 43

41-200 Sosnowiec

e-mail: redakcja@wiadomoscizaglebia.pl